Przejdź do treści

Relacja terapeutyczna w procesie zmiany

    Relacja terapeutyczna w procesie zmiany

    Relacja terapeutyczna w procesie zmiany

    Relacja terapeutyczna to temat, który porusza mnie od wielu lat. Każde spotkanie z osobą, która decyduje się wkroczyć na drogę zdrowienia, jest dla mnie unikalnym doświadczeniem. Im dłużej pracuję jako terapeuta, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to właśnie relacja, która buduje się pomiędzy mną a uczestnikiem terapii, jest kluczem do sukcesu całego procesu.

    Ale nie zawsze to było dla mnie  oczywiste  Początkowo, bardziej skupiałem się na technikach i metodach terapeutycznych, które miałem do zaoferowania. Sądziłem, że to właśnie te narzędzia będą miały największy wpływ na życie osób, które przychodziły po pomoc. Chciałem być taki dramatycznie profesjonalny. Czułem ogromną presję. Oczywiście sam sobie tę presję wyprodukowałem. Chciałem przypodobać się jakiemuś wyobrażonemu przeze mnie środowisku. Oczywiście środowisko nie miało nawet pojęcia o moim istnieniu.

    Czas i doświadczenie

    Jednak z czasem zrozumiałem, że choć techniki i narzędzia są ważne, to nie one decydują o głębokiej zmianie, jaka zachodzi w procesie terapeutycznym. Zaczyna się ona tam, gdzie pojawia się zaufanie, więź i gotowość do współpracy ze strony obu stron – terapeuty i uczestnika. To właśnie w tej relacji tkwi siła prawdziwej zmiany, która przynosi rezultaty na poziomie emocjonalnym i psychologicznym.

    Kiedy wspominam swoje początki, przypominam sobie, jak bardzo byłem skupiony na „poprawnym” prowadzeniu terapii. Analizowałem każdy gest, każde słowo, próbując znaleźć „klucz” do rozwiązania każdego problemu mojego rozmówcy. Jednak to, co odkryłem z czasem, to fakt, że relacja terapeutyczna nie opiera się na perfekcyjności.

    To nie moja wiedza ani doświadczenie były decydujące. Najważniejsze było stworzenie przestrzeni, w której drugi człowiek mógł poczuć się bezpiecznie, mógł się otworzyć i zaryzykować odkrywanie swoich najgłębszych emocji. A to nie było łatwe – ani dla mnie, ani dla tych, którzy przychodzili po pomoc.

    Momenty, w których najbardziej się bałem, czy uda mi się zbudować zaufanie, były kluczowe. Każdy nowy uczestnik terapii przynosił ze sobą swoje unikalne historie, swoje lęki, nadzieje i obawy. W tych momentach starałem się być przede wszystkim obecny – nie jako ktoś, kto od razu ma gotowe rozwiązanie, ale jako, umiejący słuchać. I właśnie to słuchanie, to bycie obecnym, okazało się jednym z najważniejszych narzędzi w mojej pracy.

    Zaufanie

    Zaufanie to fundament, na którym buduje się każda relacja terapeutyczna. Ale nie jest to coś, co można narzucić. Każde nowe spotkanie to proces, w którym obie strony muszą znaleźć swoje miejsce. Dla uczestnika terapii otwarcie się to duże ryzyko – opowiadać o swoich najgłębszych lękach, o wstydzie, o traumach. Często nie jestem pierwszą osobą, do której się zwracają, więc ich zaufanie bywa nadwątlone. Moim zadaniem jest stworzenie przestrzeni, w której poczują się bezpiecznie, a to nie jest proste.

    Często zastanawiam się, co sprawia, że niektórzy otwierają się szybciej, a inni potrzebują więcej czasu. To nigdy nie jest oczywiste. Czasami wystarczy jedno spotkanie, by ktoś poczuł, że może mi zaufać, a czasem to długie tygodnie budowania relacji. Zrozumiałem, że kluczem do tego procesu jest autentyczność – nie mogę być kimś, kim nie jestem.

    relacja terapeutyczna

    Przedstawienia

    Kiedy udaję, że wszystko mam pod kontrolą, uczestnicy terapii to wyczuwają. Prawdziwa zmiana zaczyna się tam, gdzie pojawia się człowiek z całą swoją złożonością i niedoskonałością. Jestem człowiekiem, mam wady i zalety, mam uczucia i emocje, czasem daję się ponieść. Chcę pozostać człowiekiem. Codziennie przed zajęciami proszę Siłę Wyższą o pomoc. Żebym nie stał się dziś profesjonalny.

    W tym miejscu pojawia się wyzwanie – bycie autentycznym terapeutą nie oznacza dawania szybkich rozwiązań. Często muszę wyciszyć swoje naturalne dążenie do pomagania i pozwolić, by proces przebiegał w swoim rytmie. To, co jest najbardziej frustrujące to pojawiające się czasem poczucie bezradności.

    Cierpliwość

    Widzę, że ktoś cierpi, że walczy ze swoimi demonami, a ja chciałbym natychmiast dać mu narzędzia do wyjścia z tego stanu. Ale wiem, że czasami muszę się wycofać, poczekać. Dla mnie, człowieka, który przez lata nauczył się reagować na problemy, to najtrudniejsza lekcja. Muszę pozwolić uczestnikowi terapii na samodzielne odkrywanie, na odnajdywanie swojej drogi.

    Relacja terapeutyczna to proces wymiany. To nie jest jednostronna relacja, gdzie terapeuta daje, a uczestnik bierze. Obie strony uczą się od siebie. Czasami zdarza się, że uczę się więcej od osób, które do mnie przychodzą, niż one ode mnie. Każdy człowiek, który przychodzi do mojego gabinetu, przynosi ze sobą inne doświadczenia, inne historie, inne sposoby radzenia sobie z trudnościami. Wymiana doświadczeń sprawia, że stajemy się częścią większej historii, historii zdrowienia.

    Różne miejsca

    Często na moich blogach, zarówno na rehab-terapia.pl, jak i na robertbanasiewicz.pl piszę o tej wymianie. O tym, jak wiele nauczyłem się od osób, które spotkałem na swojej drodze. Z każdym nowym uczestnikiem uczę się czegoś nowego – o sobie, o innych, o życiu. To właśnie te doświadczenia sprawiają, że moja praca jest dla mnie tak fascynująca i pełna wyzwań.

    W moim procesie terapeutycznym zawsze towarzyszy mi jedno główne pytanie: „jak stworzyć przestrzeń, w której człowiek, który do mnie przychodzi, poczuje się gotów na zmianę?”. Ta przestrzeń to nie tylko fizyczne miejsce, ale przede wszystkim emocjonalne. To moment, w którym druga osoba czuje, że jest gotowa na podjęcie wyzwań, które czekają na nią na drodze zdrowienia.

    W trakcie pracy w domu-REHAB spotykam wielu ludzi, którzy przychodzą z różnymi bagażami emocji. Często są to ludzie, którzy stracili nadzieję na zmianę, którzy nie wierzą już, że coś może się zmienić. To, co staram się im pokazać, to fakt, że zdrowienie nie jest czymś, co można narzucić. To proces, który wymaga czasu, cierpliwości i zaangażowania z obu stron.

    Relacja terapeutyczna jest fundamentem, na którym buduje się cały proces zdrowienia

    Zdarzały się chwile, kiedy zastanawiałem się, czy dam radę. Bycie terapeutą to odpowiedzialność, której nie da się zbagatelizować. Nie mogę traktować mojej pracy jako zwykłego obowiązku – to coś znacznie więcej. Każde spotkanie, każda sesja to moment, w którym decyduje się coś ważnego. To odpowiedzialność za drugiego człowieka, za jego emocje, za jego zdrowienie. I choć czasami czuję ciężar tej odpowiedzialności, wiem, że właśnie to daje mi energię do dalszej pracy.

    Podsumowując moje doświadczenia z relacją terapeutyczną, dochodzę do wniosku, że jest to jedno z najtrudniejszych, ale i najpiękniejszych aspektów mojej pracy. To, co dzieje się między mną a uczestnikiem terapii, jest niewidoczne dla oczu, ale ma ogromny wpływ na proces zdrowienia. Relacja ta jest jak nić, która splata nasze losy – moja rola jako terapeuty i rola uczestnika jako osoby, która decyduje się na zmianę, są ze sobą nierozerwalnie związane.

    Fundament

    Relacja terapeutyczna to dla mnie fundament terapii. Nie techniki, nie narzędzia, ale zaufanie, autentyczność i obecność są kluczowe. I choć każdy z nas, terapeutów, ma swoje metody pracy, to właśnie relacja z drugim człowiekiem daje największe możliwości zmiany. To w niej tkwi siła zdrowienia, siła zmiany, siła nowego życia.

    Pozdrawiam. Robert Banasiewicz. Ośrodek terapii uzależnień dom-REHAB.


     

    sklep-REHAB Robert Banasiewicz
    Sklep-REHAB. Kliknij obrazek powyżej, żeby przenieść się na stronę sklepu.

    Samopolecajki

    W tym miejscu kilka moich samopolecajek:

    Napisz komentarz, żeby artykuły mogły żyć sobie życiem pełnym i nieustającym. Przewiń stronę i wpisz w okienku.

    Dopisz się do newslettera, żebyś mógł otrzymywać nowe teksty, zanim inni o nich się dowiedzą. Niczego nie przegapisz. Przewiń stronę i dodaj swój e-mail do newslettera.

    Wejdź na patronite.pl i zostań Patronem. Wiele moich projektów uda mi się realizować dzięki wsparciu ludzi. Wystarczy kliknąć baner poniżej.

    Wspieraj Autora na Patronite

    A jeśli spodobało Ci się to, co napisałem i masz chęć postawić mi kawę bądź kawałek pizzy, nie powstrzymuj tej głębokiej potrzeby. Będzie mi także bardzo miło, jeśli zwyczajnie przybijesz piątkę.  Kliknij przycisk Suppi.

    button

    Udostępnij ten tekst w swoich mediach społecznościowych.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *